&
Pierwszy dzień przedszkolka za nami. Jestem przekonana, że dla każdej mamy to ogromne przeżycie. Co niektórzy mogliby zapytać dlaczego posyłamy dziecko do przedszkola, skoro ja nie pracuję i jestem z dzieckiem w domu? Myślę, że tylko osoby, które są w takiej sytuacji jak my i też są bardzo daleko od rodziny nie mając nikogo w pobliżu, mogą to dobrze zrozumieć.
Dla dziecka pójście do przedszkola, to nie kara ani koniec świata. Niestety wielu rodziców tak uważa i głośno o tym mówi. Dziecko od maleńkości rozwija swoje umiejętności społeczne i przebywając chociaż kilka godzin w ciągu tygodnia z innymi dziećmi, w innym środowisku, najlepiej jeszcze w towarzystwie nowego języka, robi niesamowite postępy w rozwoju.
Nasza córeczka od pierwszych miesięcy swojego życia uwielbiała przyglądać się innym dzieciom. Tak się składa, że nasi tutejsi najbliżsi znajomi nie posiadają dzieci albo mają je już w wieku szkolnym. Nie mamy zatem możliwości zapewnienia Celince kilkugodzinnych zabaw w towarzystwie szkrabów naszych przyjaciół. Zrobiliśmy zatem bardzo rozległy research dotyczący opieki dziennej i znaleźliśmy fantastyczne miejsce dosłownie 5 minut autem od naszego domu. Tutaj bardzo popularne są przedszkola przy kościołach. Nasze również do nich należy. Szczególnie wyróżniają się tym, iż grupy najmłodszych bączków są bardzo niewielkie – maksymalnie sześć osób i do tego dwie panie opiekunki. W grupie Celinki jest tylko czworo dzieci i dwie panie. Podglądałam sobie dzisiaj, co dzieci robią w trakcie takiego pobytu w przedszkolu i naprawdę jestem wielce zdumiona i przeszczęśliwa jak niektórzy potrafią wykonywać swoją pracę z pasją. Grupy starszaków to już grupy dwunastoosobowe z trzema opiekunkami. Dzieci mają pełen zakres zabaw i prac artystycznych przez cały dzień. Oczywiście jest też czas drzemki oraz wspólnych posiłków. Pewnie doświadczeni rodzice powiedzą, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego ale na mnie matce początkującej, robi to naprawdę ogromne wrażenie 🙂
Jestem szczęśliwa i wdzięczna, że mam taką możliwość przebywania z moim dzieckiem w domu i nie musieć stresować się powrotem do pracy. Jednakże zdaję sobie sprawę, że dla dobra dziecka i jego rozwoju, ważne jest aby nie przybywało tylko w moim towarzystwie całymi dniami. Poza tym, ja kobieta czynu, nie wyobrażam sobie nie pracować już do końca życia. Uwielbiam swój zawód i mogę śmiało powiedzieć, że jestem jego pasjonatką. Mam zatem w planach powrót do pracy, a zatem dla naszej kruszynki oznacza to, że będzie musiała zostać z nianią lub w przedszkolu. Początkowo obstawialiśmy tylko i wyłącznie nianię. Wiązało się to z naszym strachem i zasłyszanymi historiami o tym jak bardzo dzieci chorują kiedy tylko pójdą do przedszkola. Oczywiście za nami dopiero pierwszy dzień dlatego nie jestem w stanie tego ocenić jak często dzieci chorują będąc w przedszkolu w porównaniu z przebywaniem w domu z opiekunką. Nasza mała to raczej silna kobietka i do tej pory trzyma się twardo i nie choruje. Liczymy na to, że tak zostanie. Jestem jednak przekonana, że dziecko które z dnia na dzień zostałoby przez 8 do 10 godzin bez mamy i taty, czy to w domu z nianią, czy w przedszkolu, przeżyłoby po prostu szok. Przechodzimy teraz zatem czas adaptacji – 3 razy w tygodniu po 3 godziny.
Rodzicom, przed którymi dopiero ten pierwszy dzień przedszkola się święci, mogę śmiało powiedzieć, że jest lepiej niż myślimy, że będzie. Celinka po przyjściu do przedszkola od razu zajęła się zabawkami i weszła w interakcje z pozostałymi dziećmi. Nawet nie zauważyła kiedy wyszłam 😀 Ogromnie cieszę się, że ten dzień minął jej tak pozytywnie. Kiedy ją odebrałam po 3 godzinach, była już śpiąca ale widać, że zadowolona. Po powrocie do domku, dostała butelkę z mlekiem, które wypiła w oka mgnieniu i tuląc swoją ukochaną żyrafkę od razu zasnęła.
Gdybyście chcieli wiedzieć co robiła matka w wolnym czasie… to zaraz po zawiezieniu Celinki do przedszkola padła mi bateria w aucie i tak spędziłam sobie piękne 2 godziny na parkingu w oczekiwaniu na pomoc drogową i usuwaniu usterki haha 😀 Pełen relaks! 😉
Siedzę teraz na schodach w domu popijając kawę i pisząc ten post. Zmykam zatem i zabieram się za gotowanie pysznej zupy, a wam życzę dużo pozytywnej energii i samych wspaniałych przedszkolnych doświadczeń 🙂